Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2016

Dystans całkowity:57.50 km (w terenie 21.50 km; 37.39%)
Czas w ruchu:07:00
Średnia prędkość:11.50 km/h
Suma kalorii:2136 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:28.75 km i 2h 20m
Więcej statystyk

Szlakiem szczecińskich jezior...

Czwartek, 21 kwietnia 2016 · Komentarze(5)
Kategoria Szczecin
Uczestnicy
W czwartek po pracy wybraliśmy się z Dawidem na wycieczkę po Szczecinie. Mój rower już tam stacjonował, wskoczyłam w rowerowe ubranie i wyruszyliśmy w piękne okolice przyrody. Bardzo lubię Warszewo, tym razem Dawid pokazał mi urokliwą część tej dzielnicy, z willami i małymi uliczkami. 
Dojechaliśmy w okolice Arkonki, tu też jest pięknie. I już tak zielono... Zatrzymaliśmy się nad jeziorkiem o wdzięcznej nazwie Jezioro Goplany. Pamiętam Goplanę jako jedną z głównych bohaterek dramatu J. Słowackiego pt: Balladyna. To królowa jeziora Gopła, zamieszkująca szklisty pałac na jego dnie... A Jezioro Goplany (do 1945 niem.Sand See)  to staw położony w północno-zachodniej części miasta (Park Leśny Arkoński), w dzielnicy Głębokie, w sąsiedztwie kąpieliska miejskiego Arkonka. Tymczasem my przysiadamy sobie pod pochyłym drzewem nad tym akwenem wodnym, delektujemy się popołudniowym słońcem i zabawami dzikiego ptactwa. Kaczki zadowolone z wiosny, zataczają kółka nad wodą, nurkują w niej co rusz i dosłownie popisują się przed przypadkowymi widzami. Ten spektakl oglądamy blisko siebie siedząc, zauroczeni naturą. Obok jakaś starsza pani wygrzewa się i czyta jakieś czasopismo. A poza tym żywego ducha.  Jest cicho i spokojnie... Odpoczywamy od pracy i od miejskiego zgiełku.
Trzeba jechać dalej. Tym razem kierujemy się nad kolejny akwen, Jezioro Głębokie. 
Jezioro Głębokie © Agnes
Jezioro Głębokie (niem. Glambeck See), jezioro w granicach Szczecina w północnej części dzielnicy Zachód, w dolinie u podnóża Wzgórz Warszewskich na terenie Puszczy Wkrzańskiej. Nad południowym brzegiem jeziora znajduje się popularne kąpielisko miejskie. Jezioro jest zbiornikiem bezodpływowym położonym w polodowcowej rynnie, zasilanym jedynie przez opady atmosferyczne i wody podziemne. 
Wokół jeziora wytyczono popularny szlak spacerowo-rowerowy (oznaczony czerwonymi znakami) "Wokół Jeziora Głębokiego" o długości około 6 km. Rozpoczyna się na południe od jeziora, w obszarze pętli tramwajowej "Głębokie", prowadzi przez leśne parkingi z wytyczonymi miejscami do palenia ognisk i grillowania przy drodze w kierunku Wołczkowa i nad brzegiem jeziora, otacza jezioro i kończy się przy ul. Kąpieliskowej na osiedlu Głębokie. Możemy na nim podziwiać m.in. pięć pomnikowych dębów szypułkowych o obwodzie 280-305 cm zwanych Brytyjczykami oraz buk o nazwie Upiór. Wspaniale się jedzie tym leśnym duktem wokół jeziora. Ponieważ jest późne czwartkowe popołudnie, niewiele osób spaceruje tę drogą, więc jedziemy bez przeszkód. Robimy rundkę wokół zbiornika, mały odpoczynek na małej plażyczce z miejscem wyznaczonym na ognisko.
Nad jeziorem Głębokie © Agnes
Dawid robi jeszcze zdjęcia pięknych i bajkowych terenów wokół jeziora.
Powoli wracamy do miasta. Ale jeszcze jedziemy lasami, znów mijamy Arkonkę. Zatrzymujemy się na chwilę, bo Dawid postanowił odwiedzić sowę mieszkającą w okolicy. Rozgląda się za znajomym drzewem, wypatruje i rozczarowany wraca na rower. Sowy dziś nie ma. Głośno zastanawia się, co się mogło z nią stać, ale pocieszam go, że prawdopodobnie gdzieś sobie poleciała i wróci. Albo... poznała fajnego pana Sowę i wyprowadziła się z kawalerki na M4 ;) 
Powrót lasem © Agnes
Wkrótce dojeżdżamy na osiedle Dawida, ale tam jeszcze lawirujemy wąskimi uliczkami, zabudowanymi szeregowcami z przydomowymi ogródeczkami. Fajnie byłoby tak mieszkać. Niby miasto ale tak spokojnie, cicho, ładnie. Dawid pokazuje mi ciekawostkę. Hotel dla owadów. To mały ul, w którym mogą przebywać dzikie zapylacze. Powstał w ramach kolejnej odsłony kampanii „Przychylmy pszczołom nieba”, Greenpeace zbuduje w Szczecinie 7 hoteli dla pszczół samotnic i innych dziko żyjących owadów zapylających. Projekt jest efektem zorganizowanej jesienią 2013 roku akcji społecznej Greenpeace „Adoptuj Pszczołę”, podczas której, dzięki wsparciu tysięcy osób z całej Polski, udało się zebrać fundusze na ustawienie 100 hoteli dla dzikich zapylaczy w kilkunastu miastach Polski. Kampania „Przychylmy pszczołom nieba" ma na celu zwrócenie uwagi na problem wymierania pszczół miodnych i dziko żyjących owadów zapylających. Szczytny cel. Bez pszczół nie ma życia na Ziemi.
Jesteśmy pod domem Dawida. Pakujemy mój rower do alfy, słodki całus na pożegnanie i wracam do Polic, do dzieci. Ale w głowach naszych już narodził się kolejny pomysł na wspaniałą wycieczkę rowerową. Oby tylko nie padało...

Lecący żuraw

Czwartek, 14 kwietnia 2016 · Komentarze(3)
Kategoria Niemcy
Uczestnicy
Jak to w sobotę, czas wolny, więc wybieramy się z Dawidem na rowerki. Niebo zachmurzone, ale nie jest źle. Jak najczęściej bywa Dawid przyjechał po mnie i znów ten sam rytuał, czyli pakowanie rowerów do auta i jedziemy do Kołbaskowa. Po drodze zaczyna kropić, Dawid wróży z kropek na szybie czołowej, że może być gorzej, ale ja uspokajam swojego wróżbitę, że pewnie na tych kropkach się skończy.
W Kołbaskowie parkujemy i wsiadamy na nasze jednoślady. Mijamy zieleniące się pola, gdy nagle w euforii pokazuję Dawidowi stado żurawi. Wspaniale to wygląda, Dawid stara się szybko uwiecznić to na zdjęciu. Coś tam zamarudził i znudzone czekaniem ptaki... poszły sobie. Widać tylko w oddali "peryskopy" czy ich główki, do zdjęcia się nie nadają. Ale się śmiałam z Dawida!
Miało być stado żuirawi © Agnes
Przy okazji jednak pochwaliłam jego nowiutki pokrowiec na aparat fotograficzny, już nie musi go taszczyć w reklamówkach z Lidla czy w torbie na piwo. W końcu to torba-lodówka na piwo. Oddajmy cesarzowi co cesarskie a Bogu co boskie. Tak mi się jakoś dziwnie skojarzyło...
W drodze © Agnes
Kierujemy się na Szlak Orła Bielika, jest to szlak rowerowy. Wjeżdżamy w bajkowy las. choć pełen wyrębu. Wygląda to raczej nieciekawie, zwalone drzewa, gałęzie... jakby tornado przeszło. Dawid twierdzi, że PIS dorwał się do lasu, zamiast je chronić - wycina.
Mży i Dawid ciągle powtarza, żebyśmy wracali do samochodu i do domu, ale ja się nie poddaję i dzięki mnie jedziemy dalej. Niestety, przed nami spore wzniesienie ale ja mam mroczki przed oczami i prowadzę rower pod górę a mój towarzysz dzielnie pedałuje i zdobywa szczyt!! Brawo!!
Chwila oddechu i możemy jechać dalej. Dawid upiera się, żeby wracać, ale ja stanowczo protestuję! Nie! Przede mną Gryfino i obiecana pizza ;)
Dojechaliśmy do wsi Pargowo, w którym znajdują się malownicze ruiny kościółka z XIII wieku. Wieś po raz pierwszy wzmiankowana w 1240 r. Do miejscowości prowadzi wąska asfaltowa droga, która we wsi obsadzona jest starymi dębami. W Pargowie przeważają głównie stare, poniemieckie wiejskie domy. Budowla została wzniesiona z głazów narzutowych i kwadr granitowych o różnym stopniu obróbki (dokładnie obrobione są kwadry w obramieniach portali, okien i narożników). Na ścianie szczytowej świątyni zachował się herb rodziny von Blumennthal. Na szczycie wschodnim przetrwała dekoracja w kształcie dwóch blend ostrołukowych ze ślepą rozetą pośrodku.Kościół funkcjonował nieprzerwanie do 1945 r. Po II wojnie św. popadł w ruinę. To smutne rezultaty wojennej zawieruchy. Teren dookoła pokryty jest bluszczem, wkraczam tam jak do zaczarowanego ogrodu aby z bliska przyjrzeć się zrujnowanemu zabytkowi a Dawid robi zdjęcia.
Ruiny w Pargowie © Agnes
W sąsiedztwie, ale już po drugiej stronie granicy znajduje się wieś Staffelde. Tu Dawid pokazuje mi kolejną historyczną ciekawostkę - prehistoryczny kamienny kurhan. To  rodzaj mogiły w kształcie kopca o kształcie stożkowatym lub zbliżonym do półkolistego, z elementami drewnianymi, drewniano-kamiennymi lub kamiennymi, w którym znajduje się komora grobowa z pochówkiem szkieletowym lub ciałopalnym. Chcę pamiątkowe zdjęcie. I mam:
Kamienny kurhan w Staffelde © Agnes
Dojechaliśmy do mostu w Mescherin a stąd prosta droga do Gryfina i pizzy! Ale nie ma to tamto. Jeszcze zaliczamy wieżę widokową o nazwie "Lecący żuraw", z której rozciąga się malowniczy widok na lasy i rozlewiska Odry. Odczuwam lęk przestrzeni i wysokości, wieża jest naprawdę wysoka. Ale jest pięknie...
Na wieży widokowej © Agnes
No to jadymy do tej pizzerii. Droga nieznośnie się dłuży... Mijamy drugi most i wjeżdżamy do Gryfina.
Chwalę Dawida, że jest zawsze taki zorganizowany i przed wycieczką zaplanował ucztę w jednej z gryfińskich pizzerii. Jeszcze próbuję się przekomarzać co do wielkości pizzy, ale ustalamy (wspólnie??!! ;) że zamawiamy średnią. Pizza jest... przepyszna!!! Polecamy więc wszystkim Pizzerię "Na Deptaku". Przy okazji podziwiamy budowlę kościoła na rynku, jest naprawdę imponujący.
Pizza "Na Deptaku" © Agnes
Po małym obżarstwie wyruszamy w drogę powrotną aby dojechać do Mescherin. To urocza miejscowość, podziwiamy domeczki i piękne zadbane ogródeczki, klombiki, ozdoby i ogólny schludny wygląd posesji i ład. No tak, Ordnung muss sein ;)
Droga wije się przez pola, już w zeszłym roku pokonywaliśmy ją wspólnie w 30 stopniowym upale. Dawid pragnie uchwycić to piękno nas otaczające a ja wsłuchuję się w beczenie owieczek na niedalekim wzgórzu. Śmieszy mnie to, brzmi to wesoło i radośnie a Dawid patrzy na mnie z czułością...
Droga powrotna do domu © Agnes
W drodze powrotnej zaczyna znów padać i to dość mocno. Ale z uśmiechem na twarzy pokonuję kolejne kilometry. Zbliżamy się do autka. Czuję zmęczenie, ale takie pozytywne, kolejna wycieczka z moim Dawidkiem udana, pomimo pogody w kratkę...


Rowerowa niedziela

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · Komentarze(7)
Kategoria Szczecin
Uczestnicy
W niedzielę po południu postanowiliśmy pojeździć trochę z Dawidem. Z początku trasa miała być dłuższa i zahaczyć nawet o Skarbimierzyce, ale plan się ten jednak nie powiódł i skończyło się na 18 km na Jasnych Błoniach. Ale po kolei.
Przyjechał Dawid do Polic i stąd ruszyliśmy autem z rowerem do Szczecina, aby z pod jego domu wystartować. Było słonecznie i dość ciepło, taka pogoda cieszy i wreszcie mogliśmy pooddychać świeżym powietrzem. Hmmm, trudno mówić w Szczecinie o świeżym powietrzu, ale wkrótce opuściliśmy miasto i jechaliśmy leśnymi drogami. Byłam zachwycona trasą, ale jednocześnie rozczarowana szczecińską Gubałówką, którą mijaliśmy. Jakaś taka zaniedbana, nie tak sobie wyobrażałam miejsce zimowych sportów mieszczuchów, którym za daleko do prawdziwych stoków. Na zboczu leżały jeszcze płaty śniegu,  choć wszędzie dokoła zaczyna zielenić się przyroda.
Chwila postoju przy strumyku zwanym Osówką i jedziemy dalej.  Dawid pokazuje mi swoje ulubione i faktycznie urocze miejsce i nawet pstryka mi fotkę ;)
Przy Osówce © Agnes
Pedałujemy rano, bo już za chwilę, już za chwileczkę czeka nas ognisko i pieczenie kiełbasek. Dawid zaopatrzył nas w prowiant, jak zawsze zadbał o najdrobniejsze szczegóły, aby nam było przyjemnie.
Dojeżdżamy do Polany Harcerskiej, na której dość sporo ludzi. Nie dziwimy się, przecież jest tak przyjemnie. Ognisko pod daszkiem już płonie, zadbała o to młodzież racząca się kiełbaskami i piwem, a my dinozaury (Dawid śmie nas nawet nazywać mamutami ;) dosiadamy się na troszkę.
Na Polanie Harcerskiej © Agnes
Są nawet gotowe kijki, więc śmiało nabijamy po dwie kiełbaski a Dawid wyciąga z plecaka te "najdrobniejsze szczegóły".
Zacny trunek © Agnes
Kiełbaski są naprawdę pyszne, przypiekam je w ogniu i nagle... jedna ląduje w ognisku. Słyszę urocze buuuu z ust naszych tymczasowych towarzyszy ale ja ze śmiechem ratuję sytuację i wyciągam kiełbaskę z popiołu. Chyba jest jeszcze smaczniejsza, trochę chrzęści między zębami ale czy właśnie o to nie chodzi? Dawid co prawda mnie ostrzegał, i twierdzi, że go nie słucham. Słucham go a jakże, nawet nie wie jak bardzo.
Smaczne kiełbaski © Agnes
Po obfitej uczcie jedziemy dalej. Zażądałam, żebyśmy pojechali do Parku Kasprowicza i na Jasne Błonia bo mam ochotę wreszcie zobaczyć słynny kobierzec krokusów. Plany, jak pisałam wcześniej były trochę inne, ale dochodzimy do wniosku, że jest trochę późno i nie damy rady jeszcze pojechać do Skarbimierzyc. Ale innym razem bardzo chętnie tam pojadę.
Poza tym słońce trochę zaszło i powiało chłodem. Zatem meta to Jasne Błonia, gdzie siadamy na wolnej ławczce i w milczeniu odpoczywamy...